Najnowsze wpisy, strona 1


lis 24 2016 10. List
Komentarze (0)

 -To ty – powiedział Ślizgon a ja z wrażenia otworzyłam szeroko buzię, musiałam wyglądać komicznie i nagle dotarł do mnie sens tych słów.

-I twierdzisz że to koszmary ?! – krzyknęłam na niego zwracając tym uwagę wszystkich uczniów znajdujących się w pobliżu 

-To nie tak, Zabiniemu tak tylko gadałem bo mi głupio przed nim było. Dręczy mnie ten sen co noc, ciągle o tobie myślę, nie mogę przestać! Nie miej do mnie pretensji, dopiero co przestałaś się gniewać

-Hmm… i co z tym zrobimy? – zapytałam tym razem już łagodniej

-Nie mam pojęcia, jeśli się w tobie zakochałem… no dobra zauroczyłem czy coś w tym stylu, może po prostu mi się podobasz choć to trochę dziwne to może powinniśmy… no wiesz… zacząć być ze sobą?

-W twoich snach Malfoy! Boże tylko tego brakowało, świat schodzi na psy, Malfoy proponuje mi chodzenie ze sobą, chyba zapisze to sobie w kalendarzu- byłam w totalnym szoku. Malfoy i ja… nie to nigdy nie wyjdzie, skończyło by się tak, że znienawidzilibyśmy się jeszcze bardziej.

-Świetnie, zapomnij o tym – warknął na mnie blondyn a w jego stalowych oczach dostrzegłam rozczarowanie? Nie możliwe

-Hahaha, dałam ci kosza, czy to cię już wcześniej spotkało? – zapytałam i miałam z niego niezły ubaw. Czy to mi się śni?

-Nie Weasley, jesteś pierwsza, idź i wszystkim powiedz – warknął wstając i odszedł a ja zostałam sama pod tym przeklętym drzewem i wpatrywałam się w jego plecy. Nie miałam jakoś ochoty tego wszystkim rozgłaszać, wszyscy nie muszą wiedzieć, że tak nisko upadłam, że aż Malfoy poprosił mnie o chodzenie. Poza tym nie wierzyłam w jego szczere intencje, na pewno coś kombinował. Jak tu bardziej zranić Rose. Tylko tego brakowało żebym ja też się nim zauroczyła, rodzice by mnie zabili gdyby się dowiedzieli. Pochwale się chyba jednak mamie, że mu odmówiłam, może złość na mnie by im chociaż trochę przeszła. Świetny pomysł, wstałam uśmiechnięta i rozbawiona całą sytuacją i postanowiłam skierować się prosto do sowiarni, żeby wysłać sowę do rodziców. Niech wiedzą jaką mają inteligentną córkę, która nie zaprząta sobie głowy chłopcami typu Malfoy. Miałam jednak dziwne wyrzuty sumienia, że może potraktowałam Ślizgona trochę za ostro, nie chciałam ranić jego uczuć. Zaraz co ja gadam? Przecież on nie ma uczuć. W ogóle chyba żaden Ślizgoński dupek nie ma uczuć, bawią się tylko dziewczynami jak lalkami Barbie i nic sobie nie robią z łez wylewanych przez te nieszczęsne, naiwne dziewczyny.

W sowiarni spotkałam Lily, moją kuzynkę. Właśnie przywiązywała list do nóżki swojej sowy.

-Hej młoda – ucieszyłam się na jej widok, już dawno nie miałyśmy okazji żeby pogadać. Zwłaszcza teraz kiedy siedzę przy posiłkach przy stole Ślizgonów.

-Hej Rosie- uśmiechnęła się do mnie- co tu robisz?

-Muszę wysłać  koniecznie jak najszybciej sowę do rodziców

-Stało się coś? –zapytała Lily

-A żebyś wiedziała. Nie uwierzysz jak ci powiem. Tylko nikomu ani słowa. Obiecujesz?

-Uroczyście przysięgam- powiedziała chichocząc

-Malfoy chce ze mną być?

-Jak to Malfoy? Że co on z tobą chce? Nie za bardzo rozumiem

-Przed chwilą z nim rozmawiałam, powiedział, że cały czas o mnie myśli i powinniśmy być razem

-Nie żartuj! Ten Malfoy? Scorpius Malfoy chce z tobą chodzić? Nie wierze. Wszystkie dziewczyny w całej szkole będą ci zazdrościć! Dlaczego chcesz powiedzieć o tym rodzicom? Oszalałaś?

-Przecież mu odmówiłam wariatko. Ja i Malfoy? To ty oszalałaś- wytknęłam jej język

-Ale numer, ja cię nie mogę. Dałaś mu kosza?

-Dokładnie

-Przybij piątke- zawołała radośnie podnosząc rękę, przybiłam jej piątkę i szeroko się uśmiechnęłam

-Jak powiem rodzicom co się stało to może trochę mi odpuszczą- powiedziałam do kuzynki

-Albo się kompletnie załamią, że za ich córką ugania się Malfoy. Chciałabym zobaczyć minę wujka albo mojego taty kiedy się o tym dowie. Niezły ubaw by był, szkoda że to przegapimy

Droga Mamo i drogi Tato

Muszę wam uprzejmie o czymś donieść. Otóż dziś Scorpius Malfoy poprosił mnie o chodzenie twierdząc, że śnie mu się każdej nocy i nie może przestać o mnie myśleć. Z radością chce was poinformować, że otrzymał ode mnie przysłowiowego kosza i nie musicie sobie więcej zaprzątać głowy jego osobą. Mam nadzieje, że jesteście zadowoleni z mojej decyzji.

Rose

-Jak nic się załamią – powiedziała Lily

-Daj spokój powinni się cieszyć. Tylko pamiętaj nikomu ani słowa

-Nawet Jamesowi nie mogę powiedzieć? – zapytała smutno

-Nie ma mowy! Ogłosiłby to wszem i wobec. To będzie nasza tajemnica

-On ci się naprawdę nie podoba? Przecież jest przystojny i myślałam, że się ostatnio dogadujecie, w końcu u niego spałaś

-No wiesz… może jest trochę przystojny i całowaliśmy się parę razy, ale nie dogadujemy się do tego stopnia żeby ze sobą być.

-Całowałaś się z nim? –pisnęła Lily- nie wierze naprawdę TY się z NIM całowałaś?

-Co w tym takiego dziwnego? – zapytałam urażona

-Przecież go nienawidziłaś, jak to się stało?

-Samo tak wyszło i dla jasności nadal go nienawidzę – przywiązałam list do nóżki mojej sowy- leć do rodziców – powiedziałam do niej i pogłaskałam ją po łepku

- Chodźmy do naszej wieży – powiedziałam do Lily patrząc jak moja sowa oddala się i zmienia w małą kropkę na niebie. – Mam jeszcze wypracowanie do napisania – dodałam i razem z Lily przemierzałyśmy korytarze prowadzące do wieży Gryfindoru. Cała nasza rodzina z wyjątkiem Albusa była w Gryfindorze. Nawet mój nieznośny brat Hugo jakimś cudem się tu dostał choć sądziłam, że zostanie Puchonem, taka z niego ofiara losu. Lily była bardzo podobna do swojej matki Ginny, pełna optymizmu i energii, zawsze wesoła, nigdy nie płakała tak samo jak Ginny, zawsze twarda i rzucała klątwami na lewo i prawo zazwyczaj w Ślizgonów chociaż jednym z nich był jej rodzony brat Albus. Lily nie miała pojęcia o orientacji swojego brata, nie raz mu powtarzałam, że spokojnie może jej się do tego przyznać, na pewno trzymałaby język za zębami i nikomu nie powiedziała i z pewnością zaakceptowała by to,że jej brat zamiast dziewczyny ma chłopka. Z resztą Lily bardzo lubiła Mika. Według mnie można była jej zaufać, jednak Al zamiast siostrze się zwierzać, zwierzał się mi. James z pewnością by nie zrozumiał brata, był bardzo mało tolerancyjny i samo to, że Al. Został Ślizgonem było dla niego ciosem poniżej pasa. Nie zniósłby kolejnej niespodzianki.

~*~

-Debil ze mnie- przyznałem Jackowi siedząc zarem z nim w Pokoju Wspólnym w lochach

-Co odwaliłeś?- zapytał sądząc, że chodzi mi o nasze wypracowanie, zajrzał mi przez ramie i jego oczom ukazał się pusty pergamin, nie napisałem jeszcze ani jednego słowa, cały czas myślałem o Rose

-No rzeczywiście debil z ciebie – powiedział zdziwiony Jack- żeby nic nie napisać?

-Ja nie o tym baranie- powiedziałem zirytowany

-No to o czym?

-Nie uwierzysz co dziś zrobiłem – powiedziałem zrezygnowanym tonem

-Co takiego? – spytał zaciekawiony Jack

-Zaproponowałem Weasley żebyśmy byli razem

-ŻE CO ZROBIŁEŚ?? – zapytał robiąc mega kleksa na swojej pracy

-No to co słyszałeś

-Idziemy do skrzydła szpitalnego, albo nie najpierw idziemy z nią zerwać. No już rusz się

-Nigdzie nie idę, po pierwsze czuję się dobrze, po drugie odmówiła mi, a po trzecie mam esej do napisania

-Odmówiła ci? Hahahah Gryfonka odmówiła Malfoyowi ale jaja hahahaahaha. To chyba twój pierwszy raz stary

-Żebyś wiedział. Ciekawe czy już wszystkim powiedziała

-No twoja reputacja zostanie nadszarpnięta. Zależy ci na niej?

-No chyba tak, chociaż teraz jak mi odmówiła to już trochę mniej

-A powinno bardziej. No bo wiesz jak ci odmówiła to powinieneś się cieszyć, że taka łatwa nie jest. Może kup jej jakieś kwiaty, albo czekoladki, nie wiem, one lecą na takie bajery.

-To nic nie da, gdybyś widział jej minę jak o to zapytałem

-No strasznie żałuje, że to przegapiłem

-Bardzo zabawne

-Ja się wcale nie śmieje, jestem śmiertelnie poważny i naprawdę żałuje, że nie byłem świadkiem jak jakaś lalunia daje ci kosza, to by trzeba było uwiecznić, jakieś zdjęcia porobić, albo filmik nagrać

-Co nagrać?

-No filmik, kamerą, takie mugolskie… z resztą nie ważne. Musisz ją zdobyć

-Nic nie muszę, nie będę za nią przecież płakał, nie to nie łaski bez – prychnąłem pod nosem wywracając oczami. Wiedziałem, że Jack tak łatwo nie odpuści, będzie mnie namawiał i wymyślał coraz głupsze pomysły dopóki się nie zgodzę

mmdd95   
lis 23 2016 9. Mam Cię gdzieś...gdzieś w sercu
Komentarze (0)

 Siedziałem przy śniadaniu w towarzystwie Pottera, jego chłoptasia z Gryfindoru, Wesley i Jacka, Weasley cały czas milczała, nie odezwała się do nikogo ani słowem, a ja wspominałem swój sen. Był taki realistyczny, znowu się całowaliśmy, rozbierała mnie, ja rozbierałem ją, widziałem ją nagą we śnie, rano nawet zimny prysznic mi nie pomógł, ciągle miałem ten uroczy obraz przed oczami, ale to tylko wyobraźnia, może w rzeczywistości była brzydka. We śnie pieściła moje ciało a ja jej. To był piękny sen jednak cały czas wmawiałem Zabiniemu, że to koszmary i eliksir nic nie dał. Nie poszedłem już do skrzydła szpitalnego ponieważ w głębi wcale nie chciałem by te sny ustały, zacząłem się do nich przyzwyczajać. Co prawda było to trochę uciążliwe każdego ranka budząc się z niezaspokojonym pożądaniem, patrząc teraz na nią siedzącą koło mnie miałem cały czas przed oczami obrazy ze snu, chciałem ją przytulić, chwycić jej dłoń. Widziałem jednak, że jest na mnie śmiertelnie obrażona już od trzech dni nie odezwała się do mnie ani słowem, ale przynajmniej nikt się nie dowiedział o nocnej lampce. Chciałem jej powiedzieć, że śni mi się każdej nocy, że nie mogę przestać o niej myśleć, ale po co? Żeby miała kolejny powód do wyśmiania mnie, kolejnego haka. I tak już za dużo się o mnie dowiedziała, znała moje słabe punkty.

-Widze tu kryzys w małżeństwie, w ogóle się do siebie nie odzywacie – żartował sobie Jack, żadne z nas tego nie skomentowało, jedliśmy w milczeniu. Przy obiedzie było tak samo, ta cisza zaczynała mnie już męczyć, tylko co ja miałem jej powiedzieć? Zająłem się rozmową z Jackiem na temat meczów quidditcha, Gryfonka tylko prychnęła pod nosem i dalej się nie odzywała, wiedziałem, że nie cierpi quidditcha więc tym bardziej sprawiała mi przyjemność ta rozmowa. Świadomość, że swoim entuzjazmem jej dokuczam była jak zbawienie. 
-A jak się sprawa ma z twoimi koszmarami? – zapytał niespodziewanie Jack
-Są coraz gorsze jeśli wiesz o czym mówię-odpowiedziałem
-O nasz Scorpiusik ma koszmary? Jak mi przykro – wow, Weasley się odezwała
-Nie twój interes-warknąłem na nią-zajmij się sobą 
-Czy śni ci się to o czym właśnie pomyślałem?-zapytał Zabini
-Jakbyś zgadł. Mam tego dosyć, stary żebyś ty wiedział przez co ja przechodzę każdego ranka jak się budzę 
-Hahaha no to bomba. Scorp?
-Co?
-Zabujałeś się- nie było to pytanie tylko stwierdzenie
-Nigdy w życiu! Oszalałeś?-zapytałem w szoku
-To jak wyjaśnisz to, że dręczy cię we śnie cały czas w kółko jedna osoba hm? 
-Nie mam na to wpływu
-No właśnie
-Daj spokój Jack. Mam ją gdzieś…- gdzieś w sercu dodałem w myślach. Chyba Jack ma racje, ale to pewnie tylko zwykłe zauroczenie, parę dni i mi przejdzie
-A kogo jeśli można wiedzieć- zapytał ten cały Mike, Rose uważnie się przysłuchiwała naszej wymianie zdań
-Nie mogę powiedzieć, obiecałem temu zabujanemu pajacowi 
-Nie daj się prosić Scorp, oświeć nas- dodał Potter, od kiedy on ze mną gada? Dziwne to od kiedy siedze z Weasley zawsze siada koło nas ze swoim Mikem, ale do tej pory ze mną nie gadał
-Ani mi się śni
-No właśnie chcemy się dowiedzieć co takiego ci się śni?
-To, że bzyka… nie mogę powiedzieć kogo – powiedział Jack ubawiony całą tą sytuacją
-I to ma być koszmar? – spytała Rose – Że bzykasz jakąś pannę? – była szczerze zdumiona
-Nie w tym rzecz, że bzykam, tylko w tym kogo – dodałem załamany obrotem sytuacji, Zabini pękał ze śmiechu, a Albus i Mike byli zdezorientowani
-W sensie, że brzydka jest? –spytała Weasley
-No właśnie w tym problem, że nie – powiedziałem chowając twarz w dłoniach, to już było przegięcie
-To o co chodzi? Dziwny jesteś Malfoy – powiedział Potter
-Ale mi odkrycie – prychnął Jack tarzając się ze śmiechu – Mogę im powiedzieć? Proszę – spytał robiąc oczy kota ze Shreka 
-Pogięło cię do reszty Zabini?! Chcesz mi zrujnować życie? 
-Ale to takie urocze przecież – odpowiedział smutno mój „przyjaciel” 
-No pochwal się Malfoy- dodała Weasley- jak nie jest brzydka to nie masz się czego wstydzić 
-Właśnie, że mam- powiedziałem i wstałem od stołu, nie wiedziałem gdzie iść, nie chciałem jeszcze wracać do lochów, fakt miałem do napisania esej i do tego nie jeden, ale przecież się nie pali, to może poczekać. Wyszedłem na błonia i zacząłem spacerować . Zabini strasznie mnie wkurzył, że nie umiał trzymać języka za zębami, ale przynamniej ona zaczęła się do mnie znowu odzywać, a to zawsze jakiś plus. Usiadłem na trawie pod drzewem, było jeszcze dosyć ciepło, nie chciało mi się wracać do zamku. Nie wiem ile czasu tak siedziałem kiedy nagle pojawiła się Rose Weasley 
-Szukałam cię – powiedziała i usiadła obok mnie
-Ciekawe po co?
-Chciałam ci powiedzieć, że już się nie gniewam. I spróbować z ciebie wydusić kto ci się śni, wiesz chyba też jestem odrobine zazdrosna, zwłaszcza, że z nią śpisz
-To tylko sen Weasley- powiedziałem zgarniając z jej twarzy zbłąkany kosmyk włosów
-Opowiedz mi – poprosiła
-Nie mogę, to zboczony sen, na początku tylko się w nim całowaliśmy, a teraz… no wiesz. I to co noc, zwariować można, nie radze już sobie z tym, powinienem jakąś w końcu przelecieć…Myślisz, że się zakochałem? – zapytałem z nadzieją iż powie, że nie
-Możliwe, ale twierdzisz, że masz ją gdzieś
-Gdzieś w sercu
-Kim ona jest? – zapytała smutno
-To ty 
mmdd95