lis 13 2016

4. Weasley, jak ty wyglądasz!?


Komentarze: 0

 Wstałem rano jak zwykle nie wyspany, ubrałem się, umyłem zęby i zacząłem układać sobie włosy, kiedy miałem je już w artystycznym nieładzie zacząłem zbierać książki z podłogi do torby, miałem już cały komplet i wyszedłem z mojego prywatnego dormitorium. Poszedłem pod dormitorium Jacka i zapukałem do drzwi, później jeszcze, raz i następny, po 5 minutach dobijania się w końcu otworzył. Wparowałem do środka, odpaliłem papierosa i rozsiadłem się na jego łóżku, obserwowałem jak pakuje się na lekcje.

-Ale jestem głodny, jak możesz palić przed śniadaniem to obrzydliwe Scorp

-Taa i ponoć jeszcze bardziej szkodliwe, daruj sobie Jack. Na coś trzeba umrzeć

-Chyba nie w wieku piętnastu lat – zauważył Zabini, irytowało mnie to strasznie, że miał trochę racji

-Znowu miałem koszmary w nocy – poskarżyłem się przyjacielowi

-Rose ci się śniła?

-Żadna Rose, tylko Weasley

-I co robiła w tym śnie? – spytał i widać było po nim, że jest naprawdę tego ciekawy. Tylko co ja miałem mu powiedzieć?

-Straszy a co innego ona może robić? – udałem głupa

-Jasne a tak na serio?

-Całujemy się

-I nic poza tym? Cały czas ten sam sen? – widać było, że teraz Zabini ma ze mnie niezły ubaw, ale tylko jemu mogłem powiedzieć co mnie dręczy

-Mniej więcej

-Źle z tobą stary, może idź do pani Pomfrey i powiedz, że masz koszmary, nie możesz spać po nocach, powinna coś poradzić

-Dobry pomysł, zaraz po lekcjach do niej pójdę. To co czas na śniadanko? – zapytałem gasząc papierosa

W drodze do Wielkiej Sali zobaczyłem jakąś nową dziewczynę, której nigdy wcześniej nie widziałem, mimo to wyglądała dziwnie znajomo. Miała długie blond włosy sięgające prawie pasa, wysokie czarne szpilki, szatę szkolną, a pod nią obcisłe szare rurki co wnioskowałem po wystających spod szaty nogawkach, miała orzechowe oczy i wyzywający makijaż, zerknęła na mnie przelotnie i mógłbym przysiądź, że widziałem już te oczy, ale nie miałem pojęcia gdzie. Większość chłopaków oglądało się za nią i prawie ciekła im ślinka na jej widok.

-Kolejna tleniona blondyna – szturchnąłem w ramie Zabiniego

-Tylko nie mów, że nie poznajesz kto to – zdziwiłem się na te słowa i przyjrzałem się jej jeszcze dokładniej kiedy wchodziliśmy na śniadanie

-Nie poznaje – przyznałem

-To twoja dziewczyna ze snów-Jack prawie tarzał się ze śmiechu- nawet piegi ukryła pod tą tapetą. Poczułem ukłucie zazdrości na myśl o tych wszystkich chłopakach, którzy ślinili się na jej widok

-Weasley! – wydarłem się – Jak ty wyglądasz!?

-Prawda, że cudnie? – zareagował nie kto inny jak ten cały Potter u boku swojego głupiego kumpla Mike z Gryfindoru. Ten to dopiero psuł opinie Ślizgonom

-Tandetnie! – wydarłem się

-O co ci chodzi Malfoy? Masz z tym jakiś problem? – zapytała mnie dziewczyna

-Wyglądasz jak jakaś lafirynda! Coś ty ze sobą zrobiła? A te włosy? Tragedia! Gdzie są twoje loki!?

-Nie rób scen Scorp. Wszyscy się gapią – zauważył Zabini

-Twoje zdanie akurat najmniej mnie interesuje Malfoy! – warknęła – Co ja twoja własność!? Będę ze sobą robiła co będę chciała! – w oczach stanęły jej łzy i już chciałem ją przeprosić ale w porę się opamiętałem i przypomniałem sobie, że mamy widownie. Odwróciłem się na pięcie i poszedłem usiąść przy stole Ślizgonów a w ślad za mną Zabini i Potter

-O co chodzi Malfoy? Czyżby zazdrość? – spytał mnie ten cały przeklęty Albus

-Nie ma o co uwierz mi, nie gustuje w pustakach- prychnąłem i oddaliłem się od tego nędznego frajera

-Co ona ze sobą zrobiła, wygląda teraz jak każda pierwsza lepsza – mruczałem pod nosem, ale Zabini oczywiście musiał usłyszeć

-Scorp co się gorączkujesz? Jeszcze trochę to też pomyśle, że jesteś zazdrosny o tą Gryfoneczke. Ale musisz przyznać, że w tych ciuchach i w tym makijażu dobrze wygląda. Na pewno lepiej niż wcześniej.

-Czyś ty na głowę upadł. A te włosy? Wolałem jak była ruda – przyznałem, jednak przyjrzałem się jej jeszcze raz i faktycznie bez tych piegów, z tymi dużymi oczami wyglądała ładnie. Nie dziwiłem się wcale, że nagle wszyscy osobnicy płci męskiej się za nią oglądają i wcale mi się to nie podobało.

~*~

Lekcje minęły bardzo szybko, ale przez cały dzień byłem wściekły na Weasley. Co ona sobie myślała, tak wspomniała, że chce znaleźć nowego chłopaka, ale nie mówiła, że posunie się do tak drastycznych metod. Jeszcze tylko brakuje żeby zaczęli się do niej ustawiać w kolejce. Cały dzień wyżywałem się na pierwszo i drugo rocznych. Nawet to mi dziś nie pomogło. Po zajęciach poszedłem prosto do skrzydła szpitalnego z nadzieją, że w końcu skończą się moje beznadziejne sny. Musiałem wypić jakieś paskudztwo i dostałem jedną buteleczkę na jutro, a gdyby nie pomogło miałem zgłosić się za tydzień po następną dawkę.

Nie mogłem się już doczekać piątku, szykowała się impreza do rana w Pokoju Życzeń, siódmoklasiści przemycali już do szkoły zapasy Ognistej. Miałem nadzieje, że będzie dużo panienek, żebym w końcu mógł zapomnieć o tej przeklętej Weasley. Ciekawe czy też się wybierała na tą imprezę, jak tak to może zajmę się nią. Ale czy stać ją na taką zabawę, w końcu wstęp kosztuje dziesięć galeonów, a jej rodzina do bogatych nie należy. Może ją zaproszę? Taaa jasne i kupie sobie koszulkę z napisem wielbię Gryfonów. Co za pomysł? Chyba mi się pogorszyło. Może powinienem porozmawiać z moim psychiatrą w Mungu. Tylko musiałbym napisać do ojca, a ten z kolei zacząłby o wszystko wypytywać. Chyba daruje sobie lekarza zwłaszcza, że wcale się źle nie czuje. O tym, że leczę się psychiatrycznie wie tylko Zabini i nikt więcej. Zaraz by gadali, że jestem wariatem co w rzeczywistości nie mija się z prawdą. W piątek odpuszczę sobie tabletki i konkretnie się upije. Nareszcie już nie pamiętam kiedy miałem tą przyjemność. Moja choroba była niezwykle uciążliwa, cały czas byłem podejrzliwy, wycofałem się z kontaktów koleżeńskich, całe poprzednie wakacje wpatrywałem się w okno i nigdzie nie wychodziłem. Jestem chory na schizofrenię, dla mnie jest to słabość, utrata kontroli nad tym co się dzieje Niektóre sądy ludzi ze schizofrenią są dziwne, błędne, odbiegają znacznie od rzeczywistości, od przekonań osób jej bliskich, a także od jej poprzednich przekonań. Wierzyłem, że inni ludzie znają moje myśli, bez używania  legilimencji,  że inni ludzie spiskują przeciwko mnie albo kontrolują moje myśli lub zachowania. Na początku schizofrenii, ja i moja rodzina sądziliśmy, że przyczyną tych dziwnych sądów jest dosypanie narkotyku do pokarmu lub napoju. Miałem problemy z pamięcią, z koncentracją, nie pamiętałem wielu rzeczy, które robiłem, słyszałem głosy, których nikt inny nie słyszał, miałem wrażenie, że rodzina chce mnie spalić żywcem, albo pokroić na kawałki, dopiero tabletki mi pomogły. Nie chciałbym przechodzić przez to po raz kolejny. Czasem bywało też tak, że nie mogłem spać trzy doby z rzędu. Teraz sypiałem dobrze tylko ta cała Weasley nie dawała mi spokoju.

mmdd95   
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz