Komentarze (0)
-Cholera Jack, ale będzie wiocha. Co ja mam zrobić przecież ona mnie wyśmieje- szepnąłem do kumpla kiedy Rose skończyła jeść i sobie poszła
-Dlaczego?
-Bo boje się ciemności – Zabini zaczął tak się śmiać, że prawie spadł z krzesła
-Stary serio?
-A wyglądam jakbym jaja sobie robił- warknąłem wściekły na kolegę- zapadnę się pod ziemie i poczekam aż Mcgonagal zapomni o tym całym szlabanie, albo lepiej, zrezygnuje ze szkoły i będzie spokój.
-Bez przesady, nie będzie tak źle, może daj jej pole do popisu i niech pierwsza stanie przed Boginem, może go załatwi i nie będzie problemu
-O czym tak szepczecie?-zainteresował się Mike
-Scorp się boi ciemności hahaha – krztusił się ze śmiechu Jack
-Haha serio? Rose będzie miała ubaw – powiedział Potter
-Bardzo super zabawnie – warknąłem i wstałem od stołu
Całą drogę do klasy transmutacji zastanawiałem się w co też śmiesznego można zmienić ciemność, ale nic nie wymyśliłem. Strach przed ciemnością sam w sobie był śmieszny, Rose na pewno będzie miała ubaw po pachu, może wykończy Bogina jak zacznie się ze mnie śmiać. Zastanawiałem się też czego boi się Weasley. Jak nic się skompromituje, zrobię z siebie głupka. Kiedy dotarłem pod klasę Rose już tam na mnie czekała
-Gotowy na swój koszmar? – zapytała radośnie, kiwnąłem twierdząco głową jednak przygotowany kompletnie nie byłem, dalej nie miałem pomysłu w co śmiesznego zmienić bogina. Bo w co można zmienić ciemność? Weszliśmy do klasy i staneliśmy w bezpiecznej odległości od szafki
-Ty pierwsza, damy mają pierwszeństwo, ja poczekam na swoją kolej
-Jak podejdziemy w dwójkę to nie będzie wiedział w co się zmienić. Nie pękaj chyba nie będzie tak źle.
-No dobra, tak dla jasności nie pękam- podeszliśmy bliżej do szafki, Rose szybkim ruchem ręki ją otworzyła i stanęła koło mnie
-Oby padło na ciebie bo nie mam ani jednego śmiesznego pomysłu- w chwili której to powiedziałem w całej klasie zapanowała ciemność
-Malfoy, co się dzieje? –nie odpowiedziałem nic, sparaliżowało mnie, nie byłem w stanie wykrztusić słowa
-Czy ty… boisz się ciemności? –zapytała Rose poważnym tonem, nie śmiała się. Nie odpowiedziałem, wziąłem nogi zapas i wyleciałem z klasy przerażony, spanikowałem. Stałem pod klasą oparłem się o parapet i czekałem aż Weasley wyjdzie z klasy i oświadczy, że pozbyła się problemu. Minęło może z piętnaście minut, a ona dalej nie wychodziła, zaczynałem się już o nią martwić. Taa dobre… Malfoy martwi się o Weasley. Śmiech na Sali po prostu. Nagle drzwi do klasy się otworzyły i stanęła w nich zdenerwowana Gryfonka
-Ty kupo gnoju! Samą mnie zostawiłeś! – wrzasnęła na mnie blond włosa piękność
-Tak jakoś wyszło. I co poradziłaś sobie? – spytałem znudzony, pewny, że uporała się z Boginem
-Nie! Wszystko przez ciebie! Mam gdzieś tego Bogina, ide do dyrektorki powiedzieć, że przydzieliła mi do tego zadania tchórza łamagę
-Serio nie dałaś rady? Byłem pewny, że…
-Czemu zwiałeś?
-Tak jakoś… spanikowałem… co miałem zrobić? W co można zamienić ciemność?
-Mogłeś powiedzieć, odsunąć się do tyłu, żeby zamienił się w te obrzydliwe pająki, ale nie zwiewać!
-Pająki?
-Boje się pająków – warknęła – tam jest całe stado! Idź i sobie zobacz!
-Eee… lepiej nie
-Boisz się? Ciemności?- zapytała tym razem spokojnie
-Jak cholera- odpowiedziałem na pytanie i zrobiło mi się strasznie głupio, czekałem na jakiś wybuch śmiechu, ale nic takiego nie nastąpiło
-Chodź już lepiej
-Gdzie? –spytałem
-Do dyrektorki a gdzie? Przecież nie do ciebie- odpyskowała kręcąc głową z dezaprobatą
-Szkoda-mruknąłem i posłusznie poszedłem za dziewczyną
Spotkaliśmy dyrektorkę w połowie drogi do jej gabinetu
-I jak wam poszło?- zapytała
-Beznadziejnie-odpowiedziałem
-A to dlaczego? Nie pozbyliście się Bogina? Jestem zdumiona. Byłam pewna, że tak dobrym uczniom się uda.
-Problem w tym, ze dałem nogę i zostawiłem ją samą- wskazałem na Rose
-Co się stało panie Malfoy, że dał pan nogę? –zapytała wścibska baba
-Spanikował- odpowiedziała Rose
-W co się zmienił Bogin?-zapytała dziewczynę nauczycielka
-W ciemność, wszędzie zrobiło się strasznie ciemno, nic nie bylo widać- odpowiedziała Gryfonka- kiedy wybiegł zamienił się w stado wielkich pająków- wzdrygnęła się
-Rozumiem, sama będę musiała się zająć tym Boginem – powiedziała i odeszła w stronę klasy od transmutacji
-W nocy też się boisz? – spytała nagle Weasley
-Zapalam nocną lampkę i całą noc przy niej śpię, a z imprez nie wychodzę dopóki nie zrobi się jasno
-Scorpius Malfoy śpi przy nocnej lampce, no nieźle nie mogę się doczekać aż wszystkim o tym powiem
-Zrobisz to? – spytałem z nadzieją, że może jednak nie, że może mi odpuści
-Zrobię – odpowiedziała stanowczo-zawsze czekałam na ten moment kiedy to JA upokorzę ciebie, a nie TY mnie
-Ale nie wykorzystasz tego co ci wtedy u mnie powiedziałem?
-Nie, i tak nikt by mi nie uwierzył- zaśmiała się uroczo i odeszła. Chyba bym wolał żeby ogłosiła wszem i wobec, że jestem prawiczkiem, a nie, że boje się ciemności i śpię przy nocnej lampce. Cały Hogwart będzie pękał ze śmiechu. Nienawidzę tej dziewczyny, po prostu nie cierpię. Jeszcze się na niej za to zemszczę.
-Zaczekaj! – zawołałem za nią i zacząłem biec w jej kierunku, kiedy ją dogoniłem, złapałem ją za ramię i obróciłem w swoją stronę. Pocałowałem ją, jedną ręką złapałem ją za tyłek, drugą macałem jej biust, nie odepchnęła mnie, nie uderzyła w twarz, nie zrobiła kompletnie nic, przyległa do mnie całym ciałem i całowała mnie dalej, jak gdyby nigdy nic. Poczułem narastające podniecenie, oderwałem usta od jej ust i zacząłem całować jej dekolt, westchnęła tylko. Uśmiechnąłem się triumfalnie i spojrzałem jej w oczy.
-Jeśli komuś powiesz o mojej nocnej lampce powiem wszystkim, że masz na mnie ochotę – powiedziałem
-Co za różnica? I tak wszyscy myślą, że z tobą spałam- warknęła- nie odbierzesz mi tej satysfakcji Malfoy
-Powiem, że cię olałem, odepchnąłem, odtrąciłem, bo nie chciałem spać z pół szlamą – powiedziałem patrząc jej w oczy
-A było tak? – zapytała a w jej oczach pojawiły się łzy, znowu ją zraniłem i nie czułem żadnych wyrzutów sumienia
-Wiesz jak było, nie tak i wiemy o tym tylko ja i ty – wyszeptałem jej do ucha, odsunąłem się i odszedłem. Czułem całą drogę jej zapach na sobie, nie dawało mi to spokoju.