Archiwum listopad 2016, strona 2


lis 22 2016 7. Konsekwencje
Komentarze (0)

 Rose i Scorpius stali w gabinecie dyrektorki ze spuszczonymi ze wstydu głowami. Malfoy żałował, że nie założył z powrotem koszuli kiedy Gryfonka mu ją zdjęła.

-Wysłałam już sowy do waszych rodziców- oświadczyła dyrektorka

-Mama mnie zabije – powiedziała przerażona dziewczyna

-Ale to jeszcze nie koniec konsekwencji, codziennie przy posiłkach panna Weasley będzie siedziała przy stole Ślizgonów skoro tak bardzo spodobał jej się ten dom, w dodatku obok pana  Malfoya, będę to codziennie sprawdzać. Ponadto jesteście zawieszeni na miesiąc czasu w prawach i obowiązkach prefektów, po miesiącu wszystkie dyżury będziecie mieć razem – Scorpius jęknął na wieść o spędzaniu wieczorów w towarzystwie Rose

-Dziś o 20 będziecie mieli za zadanie pozbyć się Bogina z szafki w klasie transmutacji. Co tydzień do końca półrocza będę wam przydzielać jakieś zadanie, z którym razem będziecie musieli się uporać.

-Czy z tym Boginem to konieczne? Nie chce żeby Weasley, to znaczy Rose wiedziała czego się boje, może potem wykorzystać to przeciwko mnie – powiedział Scorpius

-To już pana problem, panie Malfoy. Na kolacji chce widzieć was razem, obok siebie czy to jasne? –zapytała dyrektorka

-Jasne – powiedzieli równocześnie niezadowoleni uczniowie

-Możecie odejść

~*~

-Spałaś z Malfoyem! To obrzydliwe! – krzyczał James celując we mnie oskarżycielsko palcem w Pokoju Wspólnym Gryfonów

-Daj spokój, wszyscy się gapią-syknęłam wyprowadzona z równowagi

-Czyli z nim spałaś- warknął mój uroczy kuzyn

-Do niczego nie doszło! – krzyknęłam tak żeby wszyscy słyszeli, miałam już dosyć szeptania z a moimi plecami. Wieść, że spędziłam noc, a właściwie poranek w dormitorium Malfoy bardzo szybko się rozniosła po całej szkole za sprawą Ślizgonów rozpowiadających, że jestem nową zdobyczą do kolekcji Malfoya.

-Nie będzie małych Malfoyątek? –zapytał smutno Mike na co wszyscy oprócz Jamesa parsknęli śmiechem – Taka szkoda –dodał wyginając usta w podkówkę.

-Nie będzie – odpowiedziałam i wyszłam z Pokoju Wspólnego kierując się do Wielkiej Sali na kolację, którą miałam zjeść w towarzystwie Malfoya i reszty ślizgońskich gnojków przekonanych, że ich mistrz Scorpius mnie zaliczył.

Weszłam do środka i poszłam w stronę odpowiedniego stołu, usiadłam obrażona obok tego tlenionego głupka, którego w tej chwili nienawidziłam z całego serca. Jaka ja byłam głupia, żeby iść do jego dormitorium. Kiedy usiadłam oburzeni ślizgoni wygwizdali mnie, było mi strasznie wstyd z powodu tego co myśleli, że zrobiłam, Scorpius promiennie się do mnie uśmiechnął jakby się cieszył na mój widok.

-Jest i moja gryfoneczka. Co byś zjadła? –zapytał, prychnęłam pod nosem i sięgnęłam po półminek ze skrzydełkami kurczaka, nałożyłam sobie dwa kawałki i zaczęłam jeść.

-Coś nie w sosie dziś jesteś- zauważył tleniony idiota

-Dziwisz mi się? Przez ciebie muszę tu siedzieć

-Na siłę cię do siebie nie zaciągnąłem – powiedział obrażonym tonem i strzelił focha, zachichotałam pod nosem, nie sądziłam, że tacy jak on strzelają fochy do tego jeszcze z przytupem

-I z czego się śmiejesz – powiedział oburzony

-Z ciebie

Naprzeciwko nas siedział Albus i przyglądał nam się badawczo, miałam nadzieje, że chociaż on nie wierzy w te wszystkie plotki, nagle nie wiadomo skąd pojawił się Mike i jak gdyby nigdy nic usiadł obok Albusa przy stole Ślizgonów

-Co ty wyprawiasz? – warknął jakiś wysoki chłopak siedzący po mojej drugiej stronie

-Ona może tu siedzieć to ja też! – prawie krzyknął tak by usłyszała go oburzona dyrektorka, która akurat przechodziła. Widać było, że chciała go pogonić lecz zrezygnowała i chyba nawet uśmiechnęła się pod nosem

-Rozmawialiśmy dziś o małych Malfoyątkach – powiedział Mike do Scorpiusa, na co ten drugi zakrztusił się sokiem z dyni

-Że co? – zapytał kaszląc i krztusząc się

-Wielka szkoda, że nic z tego nie będzie- powiedział po raz drugi dzisiejszego dnia robiąc podkówkę z ust na co Zabini siedzący obok Albusa wybuchł śmiechem

-Miejmy nadzieje – powiedział Jack puszczając oczko do Malfoya – jeszcze tego by brakowało- no pięknie nawet swojemu najlepszemu kumplowi Scorpius się nie przyznał, że do niczego nie doszło

-Nic nie było Zabini- warknęłam do niego

-KAŻDA tak mówi- zaśmiał się Malfoy i zdzieliłam go książką

-Nie zapominaj, że już za godzinę będę wiedziała czego się boisz Malfoy- warknęłam – pamiętasz chyba o Boginie co? Będę mogła cię straszyć. Czego się boisz? Może nam powiesz? – zaproponowałam

-Nigdy w życiu- odpowiedział i zajął się swoim talerzem

-I tak się dziś dowiem i oczywiście wszystkim powiem

-Nie ośmielisz się – powiedział mrużąc oczy jakby chciał rzucić na mnie jakiś dotkliwy urok

-Znam coraz więcej twoich tajemnic, ciekawe co by reszta na to powiedziała- dodałam przebiegle

-Nie ośmielisz się

-Mam na ciebie haka Malfoy, nie zapominaj o tym

-Można by powiedzieć, że ja na ciebie też Weasley. Może powiem wszystkim co chciałaś zrobić i jak zareagowałaś kiedy wybiłem ci ten pomysł z głowy- uśmiechnął się kpiąco, a ja poczułam jak cała się rumienie.

Nagle podleciała do naszego stołu sowa mojej matki i jeszcze jedna, która wylądowała naprzeciwko Malfoya. Odwiązałam pergamin od nóżki sowy, która podleciała do mnie i przełknęłam głośno ślinę. Rozwinęłam pergamin i zaczęłam czytać

Kochana Rose

Jesteśmy z ojcem na ciebie wściekli, zastanawialiśmy się nawet nad zabraniem Cię do domu i to w trybie natychmiastowym jednak wasza dyrektorka obiecała, że zostaniecie solidnie ukarani. Przynosisz nam wstyd, bardzo się na tobie zawiedliśmy. Żeby chociaż to był ktoś inny ale Malfoy?! Do reszty zdurniałaś. Ojciec już o wszystkim wie, powiedział, że nigdy nikt go tak bardzo nie zawiódł. Gdybyś go słyszała… Powiedziałam mu również o waszym pocałunku, który widziałam latem. Zastanawiamy się nad przeniesieniem Cię do innej szkoły. Mam nadzieję, że nie straciłaś kompletnie głowy dla tego chłopaka. Gorzej nie mogłaś trafić. Porozmawiamy jeszcze sobie w domu, jak przyjedziesz na przerwę świąteczną. Jeśli opuścisz się w nauce możesz pożegnać się z Hogwartem i z Malfoyem

Mama

-Świetnie- warknęłam i podałam list Albusowi, żeby przeczytał

-Co Ci napisali- zapytał Malfoy- Ja mam przechlapane, ale jeszcze mnie nie wydziedziczyli

-Chcę mnie przenieść do innej szkoły- przyznałam załamana

-Nie, nie zgadzam się. Komu ja będę dokuczał?

-To już nie mój problem. A tobie co napisali?

-Że nie chcą mnie widzieć w towarzystwie żadnej Gryfonki, nie chcą nawet o tym słyszeć,że powinienem mieć lepszy gust i że przynoszę wstyd bla bla bla, no i że mogłem lepiej dobierać sobie dziewczyny

-Ciebie przynajmniej nie chcą nigdzie przenosić – powiedziałam łamiącym się głosem

-Pewnie tak tylko straszą.

-Mam nadzieję- Chłopak przysunął się do mnie na odległość kilku milimetrów i wyszeptał mi do ucha

-Jak ciebie przeniosą to przeniosę się razem z tobą-zamurowało mnie

-No gołąbeczki zbierajcie tyłeczki, zaraz macie Bogina do załatwienie- powiedział radosny Mike 

mmdd95   
lis 21 2016 6. Szlaban
Komentarze (0)

 Kiedy dotarliśmy do dormitorium Malfoya od razu rzuciłam się na jego ogromne łóżko, zamknęłam oczy i poczułam jak Ślizgon zdejmuje mi buty

-Nie grzeczna dziewczynka, w butach do wyrka mi się pakuje- powiedział Ślizgon

-Czepiasz się, daj mi spać człowieku. Jakie to nie sprawiedliwe, że wy wszyscy macie całe dormitorium dla siebie a my musimy się gnieździć razem-powiedziałam już półprzytomna, oczy mi się kleiły. Usłyszałam tylko jak Malfoy parsknął śmiechem, chwilę później poczułam jak zarzucił sobie na mnie rękę i już mnie nie było.

~*~

Boże jak ona pięknie pachnie, to znowu ten szampon. Tule do siebie Gryfonke chyba nie dobrze ze mną, z reszta to pewnie alkohol. Nawet się nie przebrałem, leżałem w koszuli i spodniach, tylko buty zdjąłem. Pocałowałem ją w policzek i się przebudziła. Spojrzała na mnie jakoś dziwnie i nagle zaczęła rozpinać mi koszule. Zatkało mnie. Rose Weasley się do mnie dobierała. Kiedy uporała się z guzikami zdjęła ze mnie koszulę i przejechała opuszkami po moim torsie następnie zaczęła męczyć się z moim rozporkiem. O co to, to nie. Odskoczyłem jak oparzony

-O co chodzi?- zapytała blond włosa piękność leżąca w moim łóżku

-Nie po to chciałem, żebyś u mnie spała- powiedziałem

-Więc po co?- spytała wyraźnie zdziwiona

-Właściwie to nie wiem– przyznałem. Pocałowałem ją w usta, ale nie odwzajemniła pocałunku, odwróciła się ode mnie plecami i już się nie odezwała choć zagadywałem

-Nawet się nie przytulisz? No daj spokój, lubię cię Weasley jak jesteś pijana, ale nie tak.

Co miałem jej powiedzieć? Że nigdy tego nie robiłem? Wyśmiałaby mnie zwłaszcza, że wszyscy w tej szkole myślą, że jestem doświadczony w tych sprawach. Nie wiedziałbym za co się zabrać. Nie chciałem się przed nią ośmieszyć, wyjść na głupka, na pewno bym coś schrzanił.

-Rose, nie bądź taka– mruczałem jej do ucha, aż się odwróciła w moją stronę, z oczu płynęły jej łzy i znowu mnie zatkało

-Co się stało?-zapytałem, nie odpowiedziała tylko wtuliła się we mnie, głaskałem ją po głowie i zastanawiałem się czemu ona do diabła beczy

-To przeze mnie? – zapytałem w nie małym szoku- nie chciałem, żeby było ci przykro- i to była prawda pierwszy raz nie chciałem sprawić jej przykrości

-Powiem ci coś co cię rozbawi, ale w tajemnicy. Nikomu nie wolno ci o tym powiedzieć- kiwnęła twierdząco głową

-Jestem prawiczkiem, nigdy tego nie robiłem- wykrztusiłem z siebie, Weasley gwałtownie się podniosła do pozycji siedzącej

-Nieee– powiedziała – nie możliwe, jaja sobie ze mnie robisz?Nie wierze ci

-To prawda, dlatego nie chciałem… no wiesz, tylko nikomu ani słowa bo cię dorwę– zażartowałem

-Tak to byś chciał?– uśmiechnęła się

-Pewnie tak– zamyśliłem się i przyjrzałem jej dokładnie, wyglądała bosko- chyba nawet mam mały namiot w spodniach – przyznałem śmiejąc się, Rose zerknęła i się zaczerwieniła, tak słodko się rumieniła, pocałowałem ją znowu i tym razem odwzajemniła pocałunek. Wytarłem jej łzy z policzków i zgarnąłem zbłąkany kosmyk włosów za ucho.

-Wolałem cię rudą- wyszeptałem jej do ucha – i w starych ciuchach, teraz wszyscy się na ciebie gapią

-Dlatego taką awanturę mi zrobiłeś? – zapytała

-Chyba tak… ale się wszyscy zdziwią jak będziesz ode mnie wychodzić we wczorajszej sukience- zaśmiałem się

-Upss… o tym nie pomyślałam. Jak ja się wytłumaczę? Wszyscy pomyślą, że jestem twoją kolejną zdobyczą

-Nie było żadnych zdobyczy…

-A czy ktokolwiek o tym wie?-zapytała z nadzieją

-Nie wydaje mi się

-Świetnie. Pomartwię się później, idziemy spać. Dobranoc

-Dobranoc- odpowiedziałem i przytuliłem się do niej

~*~

-NAJLEPSI UCZNIOWIE!! DO TEGO PREFEKCI! POGŁUPIELIŚCIE?! TO NIEDOPUSZCZALNE! W JEDNYM ŁÓŻKU!! – w całych lochach było słychać dyrektorkę szkoły McGonagal- MACIE SZLABAN! OBOJE! JUŻ JA WAM WYMYŚLE KARE! WYŚLE SOWY DO WASZYCH RODZICÓW! NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ TEGO PO PANNIE WEASLEY! ALE JUŻ DO WIEŻY GRYFFINDORU! ZA GODZINE U MNIE OBOJE

-Ale pani profesor to nie tak – zaczęła się pośpiesznie tłumaczyć Rose- ja przyszłam rano porozmawiać i zasnęliśmy, naprawdę.

-A PAN MALFOY ZAWSZE GOŚCI BEZ KOSZULI PRZYJMUJE?!- wrzasnęła dyrektorka, ani Malfoy, ani Weasley już nic nie powiedzieli. Kiedy dziewczyna wychodziła z dormitorium a Scorpius przytrzymywał jej drzwi cała męska część domu węża biła mu brawo, Rose była zażenowana natomiast Malfoy zadowolony z takie obrotu spraw

-Spokój! – wrzasnęła dyrektorka i wszyscy umilkli – Będę regularnie rano sprawdzać wasze dormitoria czy to jest jasne? I oby taka sytuacja się więcej nie powtórzyła. To skandal i hańba żeby takie rzeczy działy się w Hogwarcie. Za mną panno Weasley

 -Pani profesor ale to naprawdę nie to na co wygląda –bąknęła nieśmiało Rose w drodze do wieży Gryffindoru

-Co nie zmienia faktu, że spędziłaś noc w nie swoim domu, nie w swoim dormitorium i nie sama, co prawda cieszę się, że ze Scorpiusem się dogadujecie, może w końcu zażegnacie ten konflikt – uśmiechnęła się

-Wcale się nie dogadujemy – burknęła obrażona Gryfonka i skrzyżowała ręce na piersi niczym obrażone dziecko

-Ach tak? To zaczniecie. Za godzinę widzę was w moim gabinecie –powiedziała na odchodnym zostawiając Rose pod portretem Grubej Damy 

mmdd95