Archiwum listopad 2016, strona 3


lis 19 2016 5. Mały cud
Komentarze (0)

 

I w końcu nadszedł piątek! Nie mogłam się już doczekać tego dnia, a to wszystko za sprawą imprezy, która miała się dziś odbyć. Pierwszy raz wybierałam się na tego typu zabawę. Podobno jest dużo alkoholu, wszyscy są zalani w trupa i Eric z szóstej klasy jest DJ. Jest najlepszy w te klocki w całej szkole. Wstęp kosztował 10 galeonów i wpuszczali tylko od 15 lat żeby przypadkiem jakiś dzieciak ich nie wsypał. Wstałam rano z entuzjazmem, ubrałam się w czerwone obcasy, miniówkę, czarne rajstopy we wzorki i bluzkę z dekoltem. Na wieczór miałam zamiar zrobić się na bóstwo. Rzuciłam na siebie zaklęcie prostujące włosy i zabrałam się za robienie makijażu. Zajęło mi to dobre pół godziny ponieważ nie miałam jeszcze wprawy. Z czasem na pewno szybciej będzie mi to szło. Kiedy byłam gotowa a moje współlokatorki jeszcze spały zaczęłam je bić po głowach poduszkami by w końcu ruszyły się z wyrek. Narzuciłam na siebie szkolną szatę żałując, że nie jest krótsza. Cały dzień dopisywał mi dobry humor, na lekcjach byłam rozkojarzona, prawie wcale się nie zgłaszałam. Nie mogłam się doczekać wieczoru. Albus i Mike tez żyli tylko imprezą ciągle o niej gadali, aż zaczęłam się bać, że w końcu jakiś nauczyciel ich podsłucha jednak nic takiego się nie stało. Chłopcy uważali na to co przy kim mówią. Szłam jako ich osoba towarzysząca gdyż razem pewnie nie będzie im dane nawet zatańczyć. Zaraz zostali by wyśmiani. Albus nawet przy śniadaniu nie trzymał twarzy w owsiance i był cały w skowronkach. O dziwo nawet nie ziewał, był pełen życia i w kółko powtarzał:

-Nawale się jak świnia, przysięgam wam

-Spokojnie nie mam zamiaru cię zanosić do dormitorium– odpowiadał Mike rozbawiony rozumowaniem swojego chłopaka- Będę Cię pilnował cały wieczór, oka z ciebie nie spuszczę bo jeszcze poderwie cię jakaś dziewucha i co ja sam pocznę.

-Panie Potter czy chce pan za mnie poprowadzić lekcje? –zapytał profesor Slughorn na eliksirach gdy znów zaczęli swoje wywody. Swoją drogą profesor Slughorn miał już chyba ze sto lat, ale całkiem dobrze się trzymał.

Na obiedzie Mike cały czas wypytywał mnie o Albusa. Cały czas pytał czy mówi o nim kiedy go nie ma i co mówi, musiałam przez cały czas powtarzać jak Al jest nim zachwycony i jak bardzo zakochany.

-Co mam ubrać na tą przeklętą imprezę?– zapytałam go w nadziei, że mi pomorze

-Nie wiem może tą sukienkę od mojej siostry, tą krótką jaskrawo różową

-Nie, za bardzo rzuca się w oczy, nie chcę być na pierwszym planie. Zwłaszcza, że to pierwsza moja impreza.

-A ta czerwona do kolan? Te buty świetnie by pasowały- wskazał na moje obcasy

-No to już szybciej- stwierdziłam zadowolona-Byle żeby nikt nas nie przyłapał

-Spokojnie prefekci są wtajemniczeni nic ci nie grozi, a Filch nigdy nie patroluje korytarzy blisko Pokoju Życzeń, prefekci się tym zajmują, wiesz specjalnie to tak rozegrali. Po patrolu sami wpadają na imprezę i pilnują żeby wszyscy bezpiecznie dotarli do łóżek-tłumaczył mi  Mike, nie miałam pojęcia, że to wszystko jest tak dokładnie zorganizowane. Zaczynałam  się trochę denerwować tą imprezą zwłaszcza, że większość Gryfonów tam nie chodzi ponieważ głównymi organizatorami są Ślizgoni. Oznaczało to, że Malfoy na pewno też tam będzie. Będzie pił Ognistą i podrywał panienki, wzdrygnęłam się na samą myśl, nie wiem czemu. Odrzucał mnie ten widok w mojej głowie.

~*~

Tak, tak, tak. To już dziś. Nie mogłem się doczekać tego dnia. Pierwsza tegoroczna impreza. Ile ja bym dał, żeby takie imprezy były w Hogwarcie codziennie. Stałem właśnie przed lustrem w euforii i przymierzałem po kolei wszystkie moje koszule, ale żadna nie chciała mi przypasować. Na łóżku pojawiła się już pokaźna sterta ubrań. Wybrałem czarne spodnie, białe buty i tylko ta koszula stanowiła problem. Podszedłem zrezygnowany do mojej szafy i przeglądałem jej zawartość. W oko wpadła mi jasnoróżowa koszula, której nie miałem na sobie od roku. Idealna. Narzuciłem ją na siebie i zacząłem zapinać guziki podchodząc do lustra. Dwa guziki u góry zostawiłem odpięte. Tak prezentowałem się o wiele seksowniej. Spojrzałem na zegarek, dochodziła dwudziesta, miałem jeszcze sporo czasu. Otworzyłem barek i wyjąłem butelkę ognistej i szklankę. Wlałem zawartość butelki do szklanki i upiłem spory łyk. Tak, tego było mi trzeba. Zastanawiałem się cały czas czy Weasley się pojawi. Plotki mówiły, że przyjdzie. To dobrze bo nawet chciałem ją zaprosić. Nie wiem skąd u mnie takie pomysły, po prostu po pijaku wydawała się całkiem fajna jak na nią.

~*~

 Ostatnie zerknięcie w szklane odbicie, przeciągnięcie czerwoną szminką po wargach i już byłam prawie gotowa. Zastanawiałam się tylko nad włosami. Proste czy pokręcone? 

-Proste czy kręcone?– zapytałam dziewczyn z mojego pokoju

-Kręcone!- krzyknęły jednocześnie, co prawda wolałabym iść w wyprostowany, ale skoro dziewczyny uważały inaczej miałam zamiar ich posłuchać. Zdjęłam z siebie zaklęcie prostujące i ruszyłam w stronę drzwi

-Na pewno nie chcecie iść?–zapytałam je łapiąc za klamkę

-Mowy nie ma. My jesteśmy grzecznymi Gryfonkami–odpowiedziała Angela

-Żałujcie- odpowiedziałam z uśmiechem- może innym razem– dodałam i już mnie nie było. W Pokoju Wspólnym miałam spotkać się z Mikem, nie było go jeszcze więc usiadłam przy kominku i czekałam.  Pod portretem Grubej Damy pewnie już czekał na nas Al chyba, że też zamierzał stroić się dłużej ode mnie. Dobra rozumiem, że są gejami ale żeby tyle czasu poświęcać na wygląd, mimo wszystko są facetami.

-Długo czekasz?–zawołał Mike z drugiego końca pokoju

-Nie, coś około pięciu minut

-Świetnie wyglądasz-pochwalił mnie chłopak

-Ty też całkiem, całkiem– przyznałam bacznie mu się przyglądając, miał na sobie niebieskie jeansy, białą koszule i niedbale zawiązany krawat, przypuszczam, że specjalnie. Nawet włosom musiał poświęcić sporo czasu. Z daleka już czułam jego wodę kolońską

-Po co się tak wypachniłeś? I tak prześmierdniesz petami-wytknęłam mu język

-Ty również nie żałowałaś sobie perfum- zauważył przebiegle

-Chodźmy już lepiej, Al. Pewnie dawno na nas czeka

Jednak nie czekał, następny spóźnialski. I po co ja się tak spieszyłam, mogłabym spokojnie pomalować sobie jeszcze paznokcie na czerwień pasującą do sukienki i trzy razy poprawić makijaż a jego jeszcze by nie było. W poprzednim kolorze włosów wyglądałabym pewnie głupio w tej sukience jednak teraz prezentowała się na mnie przyzwoicie.

-No nareszcie- mruknęłam pod nosem widząc z daleka czarną czuprynę Albusa

-Nie uwierzycie mi normalnie

-Co tak długo stary? –zapytał Mike

-Malfoy… w Pokoju Wspólnym…normalnie spokoju mi nie chciał dać. Wypytywał o Rose czy idzie na imprezę, z kim idzie, czy tylko ze mną i tak dalej. No to ja mu mówię, że idziesz, a on się pyta czy po ciebie idę, no to mu mówię, że idę. I wiecie co on na to? Że on ze mną po ciebie pójdzie, a jaki przy tym uparty był. Powiedziałem mu, że nie idziemy sami i z kimś na mnie czekasz no to on, że tym bardziej idzie ze mną. Musiałem mu przypomnieć, że mamy przychodzić trójkami, chyba kompletnie o tym zapomniał. Pytał o Mike czy to twój chłopak. Powiedziałem, że nie bo mój i chyba myślał, że jaja sobie z niego robię, a potem zrobił taką głupią minę i zajarzył, że nie. I najlepsze powiedział, że spoko, i że nikomu nie powie. Dacie wiarę? Malfoy nikomu nie powie.

-Zwolnij trochę. A czemu on  się tak o mnie wypytywał?–spytałam w niemałym szoku

-A skąd ja mam to wiedzieć? Może ty nam powiesz?

-Dziwne to trochę- zauważył Mike

-Najpierw ten cały Malfoy mnie całuje, a teraz…-nie dane mi było dokończyć

-CO?!!- wykrzyknął James, który właśnie wyszedł przez dziurę w portrecie w towarzystwie dwóch dziewcząt z szóstego roku- najpierw mój brat trafia do domu węża, a teraz moja kuzynka obściskuje się z jednym z nich. Nie przyznaje się do was. Może załóżcie fun club Ślizgonów. Świat schodzi na psy– rzucił przez ramię i poszedł w kierunku Pokoju Życzeń z flaszką Ognistej w ręku

-Całowałaś się z nim? –Albus był w szoku

-Nie do końca, to on mnie pocałował i sobie poszedł. Nic wielkiego. Miałam nikomu o tym nie mówić. Uznałby, że się przechwalam- powiedziałam na wydechu i spuściłam wzrok

-Może w końcu Gryfoni zaczną dogadywać się ze Ślizgonami. To byłby mały cud– zauważył Mike i szeroko się uśmiechnął.

-Gadasz bzdury– skwitowałam – lepiej się ruszmy jak nie chcemy, żeby Filch nas przyłapał

Półtorej godziny później-Pokój Życzeń

Siedziałam na kanapie przy stoliku razem z parą zakochanych w sobie mężczyzn. Popijałam drinka i paliłam obrzydliwego mugolskiego papierosa, nie mam pojęcia co inni w tym widzieli. Byłam już troszkę wstawiona, naprzeciwko po drugiej stronie pokoju siedział Malfoy w towarzystwie chyba z czterech dziewczyn chyba, że zaczęłam podwójnie widzieć. Pomiędzy nami był parkiet, połowa imprezowiczów już tańczyła wlewając w siebie alkohol. Komuś już nawet udało się stłuc szklankę. Tańczyłam już i z Alem i z Mikem i miałam zamiar trochę odsapnąć, jednak podszedł do nas przystojny chłopak i poprosił mnie do tańca. Oczywiście się zgodziłam ponieważ bardzo mi się spodobał. Tańczyliśmy na parkiecie w rytm muzyki i widziałam jak Malfoy pożera mnie wzrokiem, dosłownie pożera. Czułam się bardzo atrakcyjna, tańcząc przyglądałam się minie Malfoya, kompletnie przestał zwracać uwagę na swoje towarzyszki. Kiedy straciłam go z oczu ręce mojego partnera niebezpiecznie zaczęły sunąc w dół, aż złapał mnie za tyłek i ścisnął za pośladek, już chciałam uderzyć go w twarz jednak ktoś mnie uprzedził i złamał mu nos. Kto? Myślałam, że może to Mike albo Al., jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam, że moim wybawcą jest Malfoy. Pociągnął mnie za rękę  i wyszeptał do ucha

-Chodźmy stąd bo zaraz go zatłukę na śmierć

Byłam tak zdezorientowana, że za nim poszłam, wyszliśmy na korytarz, puścił mnie i ręce zacisnął w pięści, uderzył w ścianę, przestraszyłam się, że złamał rękę lecz nic takiego się nie stało

-O co chodzi?– zapytałam widząc jego zaciętą minę i ogniki wściekłości w oczach

-Legilimencja-wyjaśnił

-Co legilimencja? – zapytałam inteligentnie

-Gdybyś wiedziała co sobie myślał cofnęłabyś się do niego i skopała gnojka

-Dziękuje – powiedziałam cicho – dlaczego to zrobiłeś?– spytałam

-Dlaczego grzebałem mu w głowie czy dlaczego mu przywaliłem? –zapytał

-Jedno i drugie– odparłam

-Chyba jestem o ciebie zazdrosny Weasley– znów szeptał mi do ucha, aż przeszły mnie ciarki

-O mnie?– szepnęłam

-O ciebie- pocałował mnie tak namiętnie jak jeszcze nigdy nikt mnie nie całował i oczywiście na moje nieszczęście w tym momencie wyszedł na korytarz nie kto inny jak James. Nie powiedział nic, a Malfoy nie przestał mnie całować, zakręciło mi się w głowie. OD oskarżycielskiego spojrzenia kuzyna i od pocałunków jakie składał na mych ustach Scorpius. Miałam straszne wyrzuty sumienia, że tego nie przerwałam, ale po prostu nie mogłam. Tak cudnie całował. Nagle drzwi się znowu otworzyły i tym razem Malfoy odskoczył ode mnie jak oparzonym, jakby dopiero zdał sobie sprawę z tego co robi

-Mówiłem ci, że to mały cud– skomentował nasz pocałunek Mike i pociągnął za rękaw Albusa by wrócił z nim do Pokoju Życzeń

-Chyba zostawiłeś tam jakieś dziewczyny- zauważyłam przytomnie

-Poradzą sobie. Zatańczysz ze mną? – spytał

-Tutaj?

-Nie, w środku– zaśmiał się. Boże jak on cudnie się uśmiechał

-A nie będziesz mnie obmacywał?–spytałam udając przerażenie – Jeszcze ktoś ci złamie nos– zauważyłam przebiegle dalej udając przestraszoną

-Będę grzeczny

Całą imprezę spędziłam w towarzystwie Malfoya, Albusa i Mike, później Mike z Alem się ulotnili, nie miałam pojęcia gdzie ich wywiało i zostaliśmy ze Scorpiusem sami.  Byłam zdziwiona, że Mike tak dobrze się z nim dogadywał. Al. Nie zwracał na młodego Malfoya najmniejszej uwagi, traktował go jak powietrze, natomiast Mike ciągle zagadywał. Sądziłam, że będzie odwrotnie, jednak dziś była noc małych cudów, kiedy zaczęło świtać i byłam już nieźle zalana, a wszyscy zbierali się już do swoich domów Malfoy zaproponował, żebym spała u niego w dormitorium. Obiecał, że będzie grzeczny i że da mi osobną kołdrę . Zgodziłam się chyba tylko dlatego, że przerażała mnie perspektywa wracania samej do wieży. Byłam zdziwiona jak dobrze sie bawiłam tej nocy w jego towarzystwie, byłam też pod wrażeniem tego jak dobrze tańczył. Cały czas tulił mnie do siebie jednak to nie krępowało jego ruchów. Kiedy siedzielismy i piliśmy cały czas obejmował mnie wpasie i nawet teraz kiedy zmierzaliśmy do lochów trzymał mnie za ręke. Cztery dziewczyny, które wcześniej z nim siedziały były bardzo nie pocieszone, ale Zabini się nimi zajął i co jakis czas puszczał do mnie perskie oczka. Byłam tym wszystkim skołowana i strasznie chciało mi się spać. Miałam zamiar przespać nawet obiad i obudzić się dopiero na kolację.

mmdd95   
lis 13 2016 4. Weasley, jak ty wyglądasz!?
Komentarze (0)

 Wstałem rano jak zwykle nie wyspany, ubrałem się, umyłem zęby i zacząłem układać sobie włosy, kiedy miałem je już w artystycznym nieładzie zacząłem zbierać książki z podłogi do torby, miałem już cały komplet i wyszedłem z mojego prywatnego dormitorium. Poszedłem pod dormitorium Jacka i zapukałem do drzwi, później jeszcze, raz i następny, po 5 minutach dobijania się w końcu otworzył. Wparowałem do środka, odpaliłem papierosa i rozsiadłem się na jego łóżku, obserwowałem jak pakuje się na lekcje.

-Ale jestem głodny, jak możesz palić przed śniadaniem to obrzydliwe Scorp

-Taa i ponoć jeszcze bardziej szkodliwe, daruj sobie Jack. Na coś trzeba umrzeć

-Chyba nie w wieku piętnastu lat – zauważył Zabini, irytowało mnie to strasznie, że miał trochę racji

-Znowu miałem koszmary w nocy – poskarżyłem się przyjacielowi

-Rose ci się śniła?

-Żadna Rose, tylko Weasley

-I co robiła w tym śnie? – spytał i widać było po nim, że jest naprawdę tego ciekawy. Tylko co ja miałem mu powiedzieć?

-Straszy a co innego ona może robić? – udałem głupa

-Jasne a tak na serio?

-Całujemy się

-I nic poza tym? Cały czas ten sam sen? – widać było, że teraz Zabini ma ze mnie niezły ubaw, ale tylko jemu mogłem powiedzieć co mnie dręczy

-Mniej więcej

-Źle z tobą stary, może idź do pani Pomfrey i powiedz, że masz koszmary, nie możesz spać po nocach, powinna coś poradzić

-Dobry pomysł, zaraz po lekcjach do niej pójdę. To co czas na śniadanko? – zapytałem gasząc papierosa

W drodze do Wielkiej Sali zobaczyłem jakąś nową dziewczynę, której nigdy wcześniej nie widziałem, mimo to wyglądała dziwnie znajomo. Miała długie blond włosy sięgające prawie pasa, wysokie czarne szpilki, szatę szkolną, a pod nią obcisłe szare rurki co wnioskowałem po wystających spod szaty nogawkach, miała orzechowe oczy i wyzywający makijaż, zerknęła na mnie przelotnie i mógłbym przysiądź, że widziałem już te oczy, ale nie miałem pojęcia gdzie. Większość chłopaków oglądało się za nią i prawie ciekła im ślinka na jej widok.

-Kolejna tleniona blondyna – szturchnąłem w ramie Zabiniego

-Tylko nie mów, że nie poznajesz kto to – zdziwiłem się na te słowa i przyjrzałem się jej jeszcze dokładniej kiedy wchodziliśmy na śniadanie

-Nie poznaje – przyznałem

-To twoja dziewczyna ze snów-Jack prawie tarzał się ze śmiechu- nawet piegi ukryła pod tą tapetą. Poczułem ukłucie zazdrości na myśl o tych wszystkich chłopakach, którzy ślinili się na jej widok

-Weasley! – wydarłem się – Jak ty wyglądasz!?

-Prawda, że cudnie? – zareagował nie kto inny jak ten cały Potter u boku swojego głupiego kumpla Mike z Gryfindoru. Ten to dopiero psuł opinie Ślizgonom

-Tandetnie! – wydarłem się

-O co ci chodzi Malfoy? Masz z tym jakiś problem? – zapytała mnie dziewczyna

-Wyglądasz jak jakaś lafirynda! Coś ty ze sobą zrobiła? A te włosy? Tragedia! Gdzie są twoje loki!?

-Nie rób scen Scorp. Wszyscy się gapią – zauważył Zabini

-Twoje zdanie akurat najmniej mnie interesuje Malfoy! – warknęła – Co ja twoja własność!? Będę ze sobą robiła co będę chciała! – w oczach stanęły jej łzy i już chciałem ją przeprosić ale w porę się opamiętałem i przypomniałem sobie, że mamy widownie. Odwróciłem się na pięcie i poszedłem usiąść przy stole Ślizgonów a w ślad za mną Zabini i Potter

-O co chodzi Malfoy? Czyżby zazdrość? – spytał mnie ten cały przeklęty Albus

-Nie ma o co uwierz mi, nie gustuje w pustakach- prychnąłem i oddaliłem się od tego nędznego frajera

-Co ona ze sobą zrobiła, wygląda teraz jak każda pierwsza lepsza – mruczałem pod nosem, ale Zabini oczywiście musiał usłyszeć

-Scorp co się gorączkujesz? Jeszcze trochę to też pomyśle, że jesteś zazdrosny o tą Gryfoneczke. Ale musisz przyznać, że w tych ciuchach i w tym makijażu dobrze wygląda. Na pewno lepiej niż wcześniej.

-Czyś ty na głowę upadł. A te włosy? Wolałem jak była ruda – przyznałem, jednak przyjrzałem się jej jeszcze raz i faktycznie bez tych piegów, z tymi dużymi oczami wyglądała ładnie. Nie dziwiłem się wcale, że nagle wszyscy osobnicy płci męskiej się za nią oglądają i wcale mi się to nie podobało.

~*~

Lekcje minęły bardzo szybko, ale przez cały dzień byłem wściekły na Weasley. Co ona sobie myślała, tak wspomniała, że chce znaleźć nowego chłopaka, ale nie mówiła, że posunie się do tak drastycznych metod. Jeszcze tylko brakuje żeby zaczęli się do niej ustawiać w kolejce. Cały dzień wyżywałem się na pierwszo i drugo rocznych. Nawet to mi dziś nie pomogło. Po zajęciach poszedłem prosto do skrzydła szpitalnego z nadzieją, że w końcu skończą się moje beznadziejne sny. Musiałem wypić jakieś paskudztwo i dostałem jedną buteleczkę na jutro, a gdyby nie pomogło miałem zgłosić się za tydzień po następną dawkę.

Nie mogłem się już doczekać piątku, szykowała się impreza do rana w Pokoju Życzeń, siódmoklasiści przemycali już do szkoły zapasy Ognistej. Miałem nadzieje, że będzie dużo panienek, żebym w końcu mógł zapomnieć o tej przeklętej Weasley. Ciekawe czy też się wybierała na tą imprezę, jak tak to może zajmę się nią. Ale czy stać ją na taką zabawę, w końcu wstęp kosztuje dziesięć galeonów, a jej rodzina do bogatych nie należy. Może ją zaproszę? Taaa jasne i kupie sobie koszulkę z napisem wielbię Gryfonów. Co za pomysł? Chyba mi się pogorszyło. Może powinienem porozmawiać z moim psychiatrą w Mungu. Tylko musiałbym napisać do ojca, a ten z kolei zacząłby o wszystko wypytywać. Chyba daruje sobie lekarza zwłaszcza, że wcale się źle nie czuje. O tym, że leczę się psychiatrycznie wie tylko Zabini i nikt więcej. Zaraz by gadali, że jestem wariatem co w rzeczywistości nie mija się z prawdą. W piątek odpuszczę sobie tabletki i konkretnie się upije. Nareszcie już nie pamiętam kiedy miałem tą przyjemność. Moja choroba była niezwykle uciążliwa, cały czas byłem podejrzliwy, wycofałem się z kontaktów koleżeńskich, całe poprzednie wakacje wpatrywałem się w okno i nigdzie nie wychodziłem. Jestem chory na schizofrenię, dla mnie jest to słabość, utrata kontroli nad tym co się dzieje Niektóre sądy ludzi ze schizofrenią są dziwne, błędne, odbiegają znacznie od rzeczywistości, od przekonań osób jej bliskich, a także od jej poprzednich przekonań. Wierzyłem, że inni ludzie znają moje myśli, bez używania  legilimencji,  że inni ludzie spiskują przeciwko mnie albo kontrolują moje myśli lub zachowania. Na początku schizofrenii, ja i moja rodzina sądziliśmy, że przyczyną tych dziwnych sądów jest dosypanie narkotyku do pokarmu lub napoju. Miałem problemy z pamięcią, z koncentracją, nie pamiętałem wielu rzeczy, które robiłem, słyszałem głosy, których nikt inny nie słyszał, miałem wrażenie, że rodzina chce mnie spalić żywcem, albo pokroić na kawałki, dopiero tabletki mi pomogły. Nie chciałbym przechodzić przez to po raz kolejny. Czasem bywało też tak, że nie mogłem spać trzy doby z rzędu. Teraz sypiałem dobrze tylko ta cała Weasley nie dawała mi spokoju.

mmdd95