Komentarze (0)
1 września… Nareszcie wracamy do szkoły, już nie mogłem doczekać się tego dnia. W końcu będę mógł się poświęcić mojemu ulubionemu zajęciu uprzykrzania innym życia. Stałem właśnie na peronie kiedy z oddali mignęły mi rude włosy Rose Weasley . Patrzyłem w jej kierunku z nadzieją, że podjedzie trochę bliżej, abym mógł się lepiej przyjrzeć jej żałosnemu wyglądowi. Podobały mi się jej włosy, ich zapach ale te piegi… coś okropnego. Nienawidziłem piegów najbardziej na świecie. Były dla mnie czymś obrzydliwym. Dziwiłem się sobie, że mogłem pocałować posiadaczkę piegów. Wzdrygnąłem się na samą myśl. Moje prośby zostały wysłuchane, Rose podeszła bliżej z uśmiechem na ustach, kompletnie mnie nie zauważając i rzuciła się na Albusa Pottera, zarzuciła mu ręce na szyję, przytulała go jakby co najmniej rok się nie widzieli. Kiedy się od siebie odkleili objęła Jamesa , ale już nie tak entuzjastycznie. Widać było na pierwszy rzut oka, że to z Albusem jest silnie związana emocjonalnie.
-Czyżby nasz Scorpius był zazdrosny? –usłyszałem za sobą głos Zabiniego-
-Wal się Zabini- odpowiedziałem wywracając oczami- Sam widziałeś zapewne jak przytula ślizgona i nie robi to na nikim wrażenia, a czepiasz się mnie, że sobie popatrzę- dodałem z wyrzutem- z resztą nie jestem zazdrosny, ani o nią, ani o jej kuzynów
-Aaaa, ty o Rose haha. A ja mówiłem o twojej byłej w objęciach nowego chłopaka, kawałek za Weasley hahaha. Nieźle cię wzięło stary – Zabini skręcał się ze śmiechu ja tym czasie przyglądałem się mojej byłej dziewczynie, Melanie w objęciach jakiegoś frajera. Rzeczywiście doświadczyłem ukucia zazdrości jednak postanowiłem, że na razie sobie ją odpuszczę. Nie na długo oczywiście. Zamierzałem do niej wrócić, ale niech się dziewczyna nacieszy trochę wolnością. Taki ze mnie już typ chłopaka, że ograniczam swoim dziewczyną kontakty towarzyskie, spotkania z koleżaneczkami, a zwłaszcza imprezy. Nie wiem czy z zazdrości czy raczej z chęci dominowania i ustalania własnych chorych zasad. Wsiedliśmy do pociągu i zajęliśmy wolny przedział, przez okienko zobaczyłem jeszcze tą całą Weasley szukającą razem z Potterem wolnych miejsc. Nierozłączki pieprzone wszędzie razem muszą łazić.
~*~
-Rose tu jest wolny przedział! – zawołał czarnowłosy chłopak w okularach
-Już idę Al! – odkrzyknęła dziewczyna
Kiedy usiedli wygonie na wolnych miejscach Rose zaczęła się zastanawiać jak przekonać kuzyna do swojego pomysłu. Wiedziała, że Albus zajmował się już wcześniej tego typu sprawami i z pewnością niejeden mugolski stylista czy też fryzjer mógł mu pozazdrościć talentu.
-O co chodzi Rose? – spytał widząc jej zmartwioną minę
-Chce żebyś mi w czymś pomógł…
-Do usług
-Nie wiem czy ci się to spodoba… bardzo mi na tym zależy, nienawidzę tych włosów, swojego wyglądu, a ty się znasz, możesz mi pomóc się zmienić. Poszlibyśmy do Hogsmede na zakupy wybrałbyś mi nowe ciuchy, pokazałbyś mi jak się pomalować żeby ukryć te wstrętne piegi…
-Pokazałbym ci jak podkreślić oczy, pofarbowałbym ci włosy wszystko pięknie, ale twoi rodzice mnie zabiją jak się dowiedzą. Jaki byś chciała mieć kolor Rose?
-Nie zabiją, na przerwę świąteczną wróciłabym do starego wyglądu, niczego się nie dowiedzą, chciałabym być blondynką Al…- westchnęła rozmarzona – i chciałabym poznać zaklęcie prostujące włosy, nie lubię moich loków
-Od razu twoje włosy by się wydawały dłuższe, w sumie jakby je wyprostować, byłyby chyba do pasa, dobra zgoda. Jak tylko dojedziemy zajmiemy się tobą. Mam jeszcze w torbie jakieś rozjaśniacze i farby, kosmetyki masz?
-Tak, przygotowałam się – uśmiechnęła się promiennie – jesteś moim zbawieniem Al, nigdy ci tego nie zapomnę, i oczywiście wszystkim dziewczyną powiem, że to twoje dzieło, od razu będziesz miał więcej chętnych
-Lepiej nie, te plotki już nie dają mi żyć, nikomu nie mów
W tej samej chwili do przedziału wpadł Mike, tajemny chłopak Albusa, oboje ukrywali swój związek przed wszystkimi po za Rose, nikt inny z ich rodziny nie wiedział o ich tajemnicy.
-Hej kochanie co kombinujecie? – zapytał całując przelotnie Albusa w policzek
-Rose chce być blondynom
-Ale super – zapiał radośnie Mike- kiedy??
-Jak tylko skończy się uczta i wszyscy pójdą spać. Kiedy jest Hogsmede? Trzeba jej skombinować nowe ubrania
-Mam lepszy pomysł- powiedział Mike- moja siostra ma pełno ubrań na sprzedaż. Nosicie ten sam rozmiar Rose, na pewno coś dla ciebie się znajdzie
-Ekstra – ucieszyła się Rose- ma jakieś miniówki? I obcisłe spodnie? Albo obcasy ? Marze o obcasach – rozmarzyła się Gryfonka
-Na pewno nie przesadzasz ? – zapytał Albus
-Nie, skąd? A gdzie się spotkamy po uczcie?
-Toaleta jęczącej Marty! To idealne miejsce – wymyślił Mike
Reszta drogi minęła im bardzo szybko, ani się obejrzeli już musieli zakładać szkolne szaty.
~*~
-Muszę ci coś powiedzieć Jack- zaczął Scorpius wkładając szate przez głowę
-Mam się bać? – zapytał zdziwiony chłopak
-Nie, to nic wielkiego, tylko nikomu nie możesz o tym powiedzieć- ostrzegł go przyjaciel- bo nogi z dupy powyrywam
-No dawaj. Będę milczał jak grób – obiecał Zabini
-Pamiętasz jak poszedłeś do domu a ja odprowadzałem Weasley do domu? – zapytał Malfoy wahając się czy na pewno może na tyle zaufać przyjacielowi, ale musiał komuś w końcu o tym powiedzieć bo to nie dawało mu już kompletnie spokoju
-No ciężko by było zapomnieć – przyznał Zabini zastanawiając się o co może chodzić
-Pocałowałem ją wtedy – powiedział zbyt cicho by ktokolwiek go zrozumiał jednak Zabini usłyszał
-ŻE CO!?
-Ciszej bądź i nikomu ani słowa – wycedził przez zęby
-Dlaczego?
-Bo się tego wstydzę tępaku – warknął
-Nie, nie, baranie. Dlaczego ją pocałowałeś? Odbiło ci? To gryfonka. Jak ktoś się dowie to będzie skandal jak nie wiem
-Nikt się nie dowie, jasne!?
-Jasne, jasne… więc ? Dlaczego ją pocałowałeś?
-A bo ja wiem? Pijany byłem, pewnie dlatego. Po prostu coś mi kazało to zrobić, nie wiem to było dziwne. Cały czas mnie to dręczy. Chłopie mam koszmary przez to
-Niech zgadnę, śni ci się, że się całujecie?
-Skąd wiesz?
-Tak tylko strzelałem, wiesz całkiem łatwo cię przejrzeć Scorp. Chyba się w niej nie zabujałeś co? Bo to niezły problem by był, jak ty byś powiedział starym, że twoja dziewczyna nazywa się Weasley?
-Wydziedziczyli by mnie z rodziny jak nic. Nie zabujałem się nie panikuj, po prostu mnie to prześladuje. Pisałem do niej, że ma się nikomu nie chwalić, że ją pocałowałem i że to przez alkohol, mam nadzieję, że zrozumiała.
-Musiała być w szoku jak ją pocałowałeś, ale po cholerę do niej piszesz?
-Dla pewności, że nikomu nie powie to chyba oczywiste Jack, faktycznie chyba była w szoku, ja z reszta też.
-Wysiadamy stary. Lepiej nie gadaj już o niej jak będziemy się przeciskać przez tłum bo jeszcze ktoś usłyszy – powiedział Zabini wychodząc z przedziału i taszcząc ciężki kufer z najpotrzebniejszymi rzeczami – Konam z głodu, oby nie było za dużo pierwszoroczniaków. Czaisz, że to już piąty rok, ja nie mogę, dopiero co sami byliśmy w pierwszej klasie i czekaliśmy aż stara czapka przydzieli nas do odpowiedniego domu, bałem się wtedy, że tafie do Gryfindoru. Starzy by mnie zabili.
-Ja tam byłem pewny gdzie trafie i miałem racje. Nie mogło być inaczej, w twoim przypadku też. Mam nadzieje, że te cale SUMY nie są wcale takie straszne jak wszyscy gadają, nie będę całymi dniami zakuwał, mamy przecież własne życie.
-No ja to słyszałem, że nie tylko za dnia będziemy zakuwać, ale też po nocach…