Komentarze (0)
Rose i Scorpius stali w gabinecie dyrektorki ze spuszczonymi ze wstydu głowami. Malfoy żałował, że nie założył z powrotem koszuli kiedy Gryfonka mu ją zdjęła.
-Wysłałam już sowy do waszych rodziców- oświadczyła dyrektorka
-Mama mnie zabije – powiedziała przerażona dziewczyna
-Ale to jeszcze nie koniec konsekwencji, codziennie przy posiłkach panna Weasley będzie siedziała przy stole Ślizgonów skoro tak bardzo spodobał jej się ten dom, w dodatku obok pana Malfoya, będę to codziennie sprawdzać. Ponadto jesteście zawieszeni na miesiąc czasu w prawach i obowiązkach prefektów, po miesiącu wszystkie dyżury będziecie mieć razem – Scorpius jęknął na wieść o spędzaniu wieczorów w towarzystwie Rose
-Dziś o 20 będziecie mieli za zadanie pozbyć się Bogina z szafki w klasie transmutacji. Co tydzień do końca półrocza będę wam przydzielać jakieś zadanie, z którym razem będziecie musieli się uporać.
-Czy z tym Boginem to konieczne? Nie chce żeby Weasley, to znaczy Rose wiedziała czego się boje, może potem wykorzystać to przeciwko mnie – powiedział Scorpius
-To już pana problem, panie Malfoy. Na kolacji chce widzieć was razem, obok siebie czy to jasne? –zapytała dyrektorka
-Jasne – powiedzieli równocześnie niezadowoleni uczniowie
-Możecie odejść
~*~
-Spałaś z Malfoyem! To obrzydliwe! – krzyczał James celując we mnie oskarżycielsko palcem w Pokoju Wspólnym Gryfonów
-Daj spokój, wszyscy się gapią-syknęłam wyprowadzona z równowagi
-Czyli z nim spałaś- warknął mój uroczy kuzyn
-Do niczego nie doszło! – krzyknęłam tak żeby wszyscy słyszeli, miałam już dosyć szeptania z a moimi plecami. Wieść, że spędziłam noc, a właściwie poranek w dormitorium Malfoy bardzo szybko się rozniosła po całej szkole za sprawą Ślizgonów rozpowiadających, że jestem nową zdobyczą do kolekcji Malfoya.
-Nie będzie małych Malfoyątek? –zapytał smutno Mike na co wszyscy oprócz Jamesa parsknęli śmiechem – Taka szkoda –dodał wyginając usta w podkówkę.
-Nie będzie – odpowiedziałam i wyszłam z Pokoju Wspólnego kierując się do Wielkiej Sali na kolację, którą miałam zjeść w towarzystwie Malfoya i reszty ślizgońskich gnojków przekonanych, że ich mistrz Scorpius mnie zaliczył.
Weszłam do środka i poszłam w stronę odpowiedniego stołu, usiadłam obrażona obok tego tlenionego głupka, którego w tej chwili nienawidziłam z całego serca. Jaka ja byłam głupia, żeby iść do jego dormitorium. Kiedy usiadłam oburzeni ślizgoni wygwizdali mnie, było mi strasznie wstyd z powodu tego co myśleli, że zrobiłam, Scorpius promiennie się do mnie uśmiechnął jakby się cieszył na mój widok.
-Jest i moja gryfoneczka. Co byś zjadła? –zapytał, prychnęłam pod nosem i sięgnęłam po półminek ze skrzydełkami kurczaka, nałożyłam sobie dwa kawałki i zaczęłam jeść.
-Coś nie w sosie dziś jesteś- zauważył tleniony idiota
-Dziwisz mi się? Przez ciebie muszę tu siedzieć
-Na siłę cię do siebie nie zaciągnąłem – powiedział obrażonym tonem i strzelił focha, zachichotałam pod nosem, nie sądziłam, że tacy jak on strzelają fochy do tego jeszcze z przytupem
-I z czego się śmiejesz – powiedział oburzony
-Z ciebie
Naprzeciwko nas siedział Albus i przyglądał nam się badawczo, miałam nadzieje, że chociaż on nie wierzy w te wszystkie plotki, nagle nie wiadomo skąd pojawił się Mike i jak gdyby nigdy nic usiadł obok Albusa przy stole Ślizgonów
-Co ty wyprawiasz? – warknął jakiś wysoki chłopak siedzący po mojej drugiej stronie
-Ona może tu siedzieć to ja też! – prawie krzyknął tak by usłyszała go oburzona dyrektorka, która akurat przechodziła. Widać było, że chciała go pogonić lecz zrezygnowała i chyba nawet uśmiechnęła się pod nosem
-Rozmawialiśmy dziś o małych Malfoyątkach – powiedział Mike do Scorpiusa, na co ten drugi zakrztusił się sokiem z dyni
-Że co? – zapytał kaszląc i krztusząc się
-Wielka szkoda, że nic z tego nie będzie- powiedział po raz drugi dzisiejszego dnia robiąc podkówkę z ust na co Zabini siedzący obok Albusa wybuchł śmiechem
-Miejmy nadzieje – powiedział Jack puszczając oczko do Malfoya – jeszcze tego by brakowało- no pięknie nawet swojemu najlepszemu kumplowi Scorpius się nie przyznał, że do niczego nie doszło
-Nic nie było Zabini- warknęłam do niego
-KAŻDA tak mówi- zaśmiał się Malfoy i zdzieliłam go książką
-Nie zapominaj, że już za godzinę będę wiedziała czego się boisz Malfoy- warknęłam – pamiętasz chyba o Boginie co? Będę mogła cię straszyć. Czego się boisz? Może nam powiesz? – zaproponowałam
-Nigdy w życiu- odpowiedział i zajął się swoim talerzem
-I tak się dziś dowiem i oczywiście wszystkim powiem
-Nie ośmielisz się – powiedział mrużąc oczy jakby chciał rzucić na mnie jakiś dotkliwy urok
-Znam coraz więcej twoich tajemnic, ciekawe co by reszta na to powiedziała- dodałam przebiegle
-Nie ośmielisz się
-Mam na ciebie haka Malfoy, nie zapominaj o tym
-Można by powiedzieć, że ja na ciebie też Weasley. Może powiem wszystkim co chciałaś zrobić i jak zareagowałaś kiedy wybiłem ci ten pomysł z głowy- uśmiechnął się kpiąco, a ja poczułam jak cała się rumienie.
Nagle podleciała do naszego stołu sowa mojej matki i jeszcze jedna, która wylądowała naprzeciwko Malfoya. Odwiązałam pergamin od nóżki sowy, która podleciała do mnie i przełknęłam głośno ślinę. Rozwinęłam pergamin i zaczęłam czytać
Kochana Rose
Jesteśmy z ojcem na ciebie wściekli, zastanawialiśmy się nawet nad zabraniem Cię do domu i to w trybie natychmiastowym jednak wasza dyrektorka obiecała, że zostaniecie solidnie ukarani. Przynosisz nam wstyd, bardzo się na tobie zawiedliśmy. Żeby chociaż to był ktoś inny ale Malfoy?! Do reszty zdurniałaś. Ojciec już o wszystkim wie, powiedział, że nigdy nikt go tak bardzo nie zawiódł. Gdybyś go słyszała… Powiedziałam mu również o waszym pocałunku, który widziałam latem. Zastanawiamy się nad przeniesieniem Cię do innej szkoły. Mam nadzieję, że nie straciłaś kompletnie głowy dla tego chłopaka. Gorzej nie mogłaś trafić. Porozmawiamy jeszcze sobie w domu, jak przyjedziesz na przerwę świąteczną. Jeśli opuścisz się w nauce możesz pożegnać się z Hogwartem i z Malfoyem
Mama
-Świetnie- warknęłam i podałam list Albusowi, żeby przeczytał
-Co Ci napisali- zapytał Malfoy- Ja mam przechlapane, ale jeszcze mnie nie wydziedziczyli
-Chcę mnie przenieść do innej szkoły- przyznałam załamana
-Nie, nie zgadzam się. Komu ja będę dokuczał?
-To już nie mój problem. A tobie co napisali?
-Że nie chcą mnie widzieć w towarzystwie żadnej Gryfonki, nie chcą nawet o tym słyszeć,że powinienem mieć lepszy gust i że przynoszę wstyd bla bla bla, no i że mogłem lepiej dobierać sobie dziewczyny
-Ciebie przynajmniej nie chcą nigdzie przenosić – powiedziałam łamiącym się głosem
-Pewnie tak tylko straszą.
-Mam nadzieję- Chłopak przysunął się do mnie na odległość kilku milimetrów i wyszeptał mi do ucha
-Jak ciebie przeniosą to przeniosę się razem z tobą-zamurowało mnie
-No gołąbeczki zbierajcie tyłeczki, zaraz macie Bogina do załatwienie- powiedział radosny Mike